hutnia.pl

archeolodzy vs hutnia

 

Komentarz do artykułu prasowego autorstwa Marcina Sztandery ("Tajemnica dymarki rozwikłana”, Gazeta Wyborcza z dnia 28.11.2013r) i artykułu archeologów Agaty Migdalskiej i Kamila Niemczaka, ("Starożytne górnictwo i hutnictwo świętokrzyskie - nowy kierunek badań", złożonego do druku w pracy zbiorowej nad historią górnictwa i hutnictwa w Polsce w 2013r.)

 

Temat starożytnego hutnictwa świętokrzyskiego mimo prowadzonych od niemalże sześćdziesięciu lat badań archeologicznych jest jednym z najbardziej frapujących zagadnień historii techniki z jaką przyszło się zmierzyć naukowcom. Prowadzony równolegle dwoma torami proces badawczy, zarówno w dziedzinie archeologii jak i metalurgii pozostawia kluczowe pytania dla obu dziedzin bez oczekiwanych od lat odpowiedzi. Archeologia, której największą zasługą jest zgromadzenie wyjątkowo dużej ilości materiału dokumentującego starożytne hutnictwo świętokrzyskie, nadal zadaje najważniejsze z nich - dla kogo na przełomie er produkowano żelazo w okolicach Łysogór? Hipotetycznie starożytne centrum hutnictwa świętokrzyskiego mogło być zapleczem produkcyjnym na potrzeby Imperium Rzymskiego jak proponuje archeologia[1]. Za potwierdzeniem tej hipotezy przemawiają chociażby odnalezione bogate skarby monet, ozdób i uzbrojenia rzymskiego. Nie ma jednak śladu takich powiązań w źródłach pisanych i drobiazgowej buchalterii imperium. Poszukiwania innych źródeł orientujących i dokumentujących rolę łysogórskiego środka barbarzyńskiej metalurgii również nie przyniosły efektów. Zastanawia również brak adekwatnego do wysokiego poziomu i rozmiarów hutnictwa dorobku społeczności łysogórskiej i awansu materialnego jakiego można by spodziewać się po kilkusetletniej produkcji wyjątkowo cennego w tamtych czasach żelaza. Natężenie produkcji żelaza zbieżne z nasileniem konfliktów zbrojnych Imperium Rzymskiego, jednoczesne zakończenie procesu produkcji w Górach Świętokrzyskich i upadek imperium, po latach badań nad tym zagadnieniem pozostawia również szereg pytań – niestety bez konkretnych odpowiedzi. Proponowana rekonstrukcja procesu dymarskiego i zaplecze materiałowe niezbędne do funkcjonowania obejmującego obszar 800 km2 zagłębia metalurgicznego[2] zorganizowanego na przemysłową skalę (blisko 8 tys. warsztatów dymarskich w których mogło pracować nawet 550 tys. pieców kotlinkowych[3]), nadal są nie rozpracowane, mimo wielokrotnie ogłaszanego przez archeologów sukcesu w tych kwestiach. Warto przypomnieć, że pierwszy raz sukces podsumowujący w sposób wyczerpujący wszystkie aspekty badań nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim ogłosił w 1966 roku prof. Kazimierz Bielenin, podczas II Archeologicznej Sesji Nukowej w Kielcach.[4] Po dzień dzisiejszy sukces ten jest głoszony przez Muzeum Archeologiczne w Krakowie.[5] Ostatnio na łamach „Gazety Wyborczej” po raz kolejny ogłosili podobny sukces archeolodzy Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Dziedzictwa Przemysłowego w Kielcach, informując iż odtworzyli proces produkcji żelaza w świętokrzyskich piecach kotlinkowych.[6] Odczuwa się jednak przy tym ostatnim jak i przy poprzednich odsłonach, brak konsekwencji archeologów w wyznaczonych przez nikogo innego, jak siebie samych warunkach weryfikujących wartość prac rekonstrukcyjnych. Z treści artykułu prasowego już na pierwszy rzut oka można odczytać, że zwyczajnie odstaje od historycznych świadectw zapisanych w żużlach, żelazie, kotlinkach i fragmentach obudowy szybowej. Sukces powstał jak i  poprzednimi razy w oparciu o nieudokumentowany w badaniach archeologicznych warsztat technologiczny. Przemawia za tym użycie przez rekonstruktorów miechów, cegieł i współczesnego koncentratu hutniczego. To przecież najważniejsze parametry wyjściowe. Zastępcza baza materiałowa i technologiczna poddaje tym samym pod wątpliwość proponowaną rekonstrukcję jednego z najtrudniejszych procesów technologicznych jakie zna światowa archeologia. Źródłem dodatkowego zakłopotania w ocenie sukcesu są zawarte w artykule informacje z dziedziny metalurgii, które w ocenie technicznych środowisk naukowych obnażają specyficzną nonszalancję archeologów wobec nauk ścisłych i techniki. Właśnie takie rażące nieścisłości i błędy powtarzające się w publikacjach dokumentujących półwiecze prac rekonstrukcyjnych stały się trzy lata temu czynnikiem inicjującym prace badawcze Projektu HUTNIA. Celem samych prac zespołu - co należy podkreślić - nie jest jedynie krytyka dotychczasowego dorobku, choć najczęściej właśnie ona jest punktem wyjściowym do otwartej na nowo dyskusji. 

Trudno w tym miejscu rozpocząć rzeczową polemikę naukową o wartości sukcesu zespołu Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Dziedzictwa Przemysłowego opierając ją jedynie o treść artykułu z Gazety Wyborczej. Informacje w nim zawarte dają jednak podstawy do wstrzymania się od nazwania niewątpliwie udanego procesu produkcji żelaza dymarskiego rekonstrukcją produkcji żelaza zgodną ze świadectwami archeologicznymi starożytnego hutnictwa świętokrzyskiego.

Optymizmem napawa przy tym fakt zainteresowania omawianym problemem najmłodszego pokolenia naukowców, którzy stawiają pierwsze kroki na polu zawodowej nauki. Całokształt prac Pana Adriana Wrony, historyka z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, daje nadzieję na dawno oczekiwany postęp w pracach nad rekonstrukcją procesu zdefiniowanego w pracach M.Radwana[7] i K.Bielenina.[8] Artykuł archeologów Agaty Migdalskiej i Kamila Niemczaka, absolwentów Uniwersytetu Warszawskiego, to pierwszy przykład publikacji nie tyle wolnej od stereotypu rekonstrukcji pieca dymarskiego, co dostrzegającej inne alternatywne kierunki badań umocowane świadectwami odkryć archeologicznych.

Problem starożytnego hutnictwa świętokrzyskiego ku naszemu zadowoleniu przeżywa renesans i po latach stagnacji odradza się w badaniach. Przy tej okazji warto zwrócić uwagę na wpływ i stymulację środowisk naukowych przez głośnie zadawanie przez nasz zespół odważnych pytań, pozbawione specyficznej tremy, skutecznie tłumiącej nowe myśli i kierunki badań w oficjalnej nauce. Próba odpowiedzi na najważniejsze z pytań niejednokrotnie kończyła się przecież refleksją, że nauka nie wiele wie o świętokrzyskim procesie dymarskim i dalsze podążanie w pierwotnie wyznaczonym kierunku może okazać się stratą czasu.[9]

Wywołani „do tablicy” odnosimy się do wszystkich odsłon „sukcesów” archeologii na polu rekonstrukcji świętokrzyskiego procesu dymarskiego, powtarzając przy tej okazji szereg pytań, których odpowiedzi powinny wyraźnie posadawiać przeszłe i przyszłe rekonstrukcje w realiach techniki i archeologii, będącymi głównymi kryteriami ich oceny.

(...)

Jakiego używano dmuchu w świętokrzyskich piecach dymarskich? Czy niepowodzenia naukowców w rekonstrukcji procesu z użyciem dmuchu naturalnego upoważniają do używania w nim miechów?[10] Czy zaś ogłoszone powodzenie „rekonstrukcji” z użyciem miechów wystarczy do zaniechania prac nad procesem z dmuchem naturalnym? Co począć w takiej sytuacji z lokalizacją pieców na wietrznych stokach gór oraz brakiem dysz dmuchowych i miechów w odkryciach archeologicznych?[11] Gdzie posadowić boczne kanały szybowe (nie mylić z kanałami dokotlinkowymi), których odlewy żużlowe są odnajdywane w wykopaliskach, a nieobecne w proponowanym modelu pieca?[12] Gdzie posadowić w rekonstruowanym szybie otwory dmuchowe o średnicy kilkunastu centymetrów znajdowane we fragmentach obudowy szybowej?[13] Jak interpretować ślady drewna odciśnięte na wewnętrznej stronie polepy pozostałej z obudowy szybowej pieców?[14] Jak budowano szyb pieca dymarskiego – szczególnie gdy ten powinien być wysoki dla uzyskania efektu kominowego? Dlaczego nie wziąć pod uwagę drewna jako materiału konstrukcyjnego pieców skoro stosowano je wręcz powszechnie w innych ośrodkach starożytnej metalurgii na terenach dzisiejszej Polski?[15] Czy znalezione i obecne w zbiorach muzealnych fragmenty obudowy szybowej upoważniają do nazwania ich cegłami i murowania z nich części nadziemnej pieca?[16] Czy warto przy tym forsować murowane z suszonych cegieł konstrukcje pieców skoro budownictwo kultury przeworskiej z rejonu Łysogór nie zna ich w ogóle? A może właśnie cegłopodobna bitka i gliniane pace w połączeniu z konstrukcją drewnianą są śladem wpływów rzymskich w technikę budowy pieców?[17] Czy jedynym paliwem w procesie dymarskim był węgiel drzewny, a powtarzające się w odkryciach drewno uwięzione w stopionym żużlu kotlinkowym jest w nim obecnie jedynie przez przypadek i będzie dalej lekceważone?[18] [19] Dlaczego do rekonstrukcji procesu używa się pokruszonej drobno rudy skoro nie znaleziono jej nawet jednego kawałka w żużlach kotlinkowych? Dlaczego z miliardów kawałków węgla drzewnego i rudy żelaza wsypanych do setek tysięcy pieców nawet jeden kawałek rudy nie dotarł do kotlinki wraz z zawsze docierającymi tam kawałkami węgla drzewnego? Czy nierealny rachunek prawdopodobieństwa nie jest matematycznym dowodem, że proces który ma go wygenerować jest równie jak on nierealny? Czy w świetle powyższego nie należy założyć, że ruda żelaza miała inną niż drobnoziarnistą frakcję gdy umieszczano ją w piecu? Czy aż tak trudno użyć do tego celu śmietany hematytowej, uznanej jako główny urobek starożytnej kopalni w Rudkach na potrzeby produkcji żelaza?[20] Co począć właśnie z tą starożytną kopalnią rud żelaza odkrytą w centrum starożytnego okręgu hutnictwa świętokrzyskiego, skoro wydobywana tam śmietana hematytowa odrzucana jest przez dosłownie tych samych archeologów jako wsad do pieca dymarskiego?[21] Co począć z powierzchnią swobodnego krzepnięcia żużla kotlinkowego, która u szczytu pracy naukowej prof. K.Bielenina przyczyniła się do ogłoszonego przez niego odważnego resume, że zabrnął w ślepą uliczkę prac, których kierunek sam kiedyś wyznaczył?[22] [23] Czy wynikiem prac badawczych ma być jeden uniwersalny model świętokrzyskiego pieca kotlinkowego, skoro na samym początku badań w odkryciach archeologicznych wyróżniono jego pięć różnych typów?[24] Czy uzyskanie kawałka nawet najlepszego żelaza, o którym donosi Gazeta Wyborcza będzie punktem zwrotnym i odpowiedzią na postawione przez nas pytania? Jeżeli tak to z zapartym tchem czekamy na wyniki prac kieleckich archeologów. Stawiamy już teraz jeszcze jedno pytanie – czy oficjalna nauka zasługiwała i zasługuje na pozostawienie jej jako jedynej na froncie badań nad zagadką starożytnego hutnictwa świętokrzyskiego?

Mam nadzieję, że w świetle powyższych pytań z których lwią część odważyłem się zadać głośno jako pierwszy, niejako przy okazji tego artykułu, klaruje się cel działań Projektu HUTNIA, a nietypowa forma prac badawczych odkrywa przy odrobinie uwagi przemyślany całokształt..

Marcin Marciniewski


[1] Bielenin K. „Podsumowanie 50-lecia badań nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim” w „50 lat badań nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim. Archeologia – Metalurgia – Edukacja” pod redakcją S.Orzechowskiego i I.Suligi , Kielce 2006, str.21-27

[2] Bielenin K. „Starożytne górnictwo i hutnictwo żelaza w Górach Świętokrzyskich. Wydanie drugie poszerzone i poprawione” Kielce 1992, str.183

[3] Orzechowski S., Wichman T. „Badania powierzchniowe na obszarze świętokrzyskiego centrum hutniczego” w „50 lat badań nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim. Archeologia – Metalurgia – Edukacja” pod redakcją S.Orzechowskiego i I.Suligi , Kielce 2006, str. 87-88

[4] Bielenin K., „Niektóre węzłowe zagadnienia starożytnego hutnictwa świętokrzyskiego” w Rocznik Świętokrzyski” Tom III, Kielce 1972, str. 229

[5] oficjalna strona internetowa Muzeum Archeologicznego w Krakowie http://www.ma.krakow.pl/muzeum/historia

[6] Sztandera M. „Tajemnica dymarki rozwikłana” artykuł w Gazecie Wyborczej z dnia 28.11.2013r str. 14, wydanie elektroniczne: http://wyborcza.pl/1,75400,15037513.html

[7] Radwan M., „Rudy, kuźnice i huty żelaza w Polsce” Warszawa 1963, str. 66

[8] Bielenin K., „Niektóre węzłowe zagadnienia starożytnego hutnictwa świętokrzyskiego” w Rocznik Świętokrzyski” Tom III, Kielce 1972, str. 229

[9] Bielenin K., Orzechowski S. „Słowo wstępne” do „50 lat badań nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim. Archeologia – Metalurgia – Edukacja” pod redakcją S.Orzechowskiego i I.Suligi , Kielce 2006, str. 10

[10] Bielenin K. „Starożytne górnictwo i hutnictwo żelaza w Górach Świętokrzyskich. Wydanie drugie poszerzone i poprawione” Kielce 1992, str. 56-57

[11] Bielenin K. „Starożytne górnictwo i hutnictwo żelaza w Górach Świętokrzyskich. Wydanie drugie poszerzone i poprawione” Kielce 1992, str. 75

[12] Bielenin K. „Starożytne górnictwo i hutnictwo żelaza w Górach Świętokrzyskich. Wydanie drugie poszerzone i poprawione” Kielce 1992, str. 74

[13] Bielenin K. „Starożytne górnictwo i hutnictwo żelaza w Górach Świętokrzyskich. Wydanie drugie poszerzone i poprawione” Kielce 1992, str. 72

[14] Bielenin K., „Badania nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim w 1959 roku” Materiały Archeologiczne MAK Tom III Kraków 1961 str. 156, 158

[15] Bielenin K., „Dymarski piec szybowy zagłębiony (typu kotlinkowego) w Europie Starożytnej” Materiały Archeologiczne MAK Tom XIV, Kraków 1973, str. 28-40

[16] Bielenin K. „Starożytne górnictwo i hutnictwo żelaza w Górach Świętokrzyskich. Wydanie drugie poszerzone i poprawione” Kielce 1992, str. 70

[17] Michałowski A., „Budownictwo kultury przeworskiej” Poznań 2011, str. 22;

[18] Bielenin K., Radwan M., „Badania nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskimch w latach  1956 i 1957” Materiały Archeologiczne MAK Tom I Kraków 1959 str. 284, 286, 287, 292, 308

[19] Bielenin K., „Badania nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim w 1959 roku” Materiały Archeologiczne MAK Tom III Kraków 1961 str. 156

[20] Bielenin K. „Starożytne górnictwo i hutnictwo żelaza w Górach Świętokrzyskich.” Kielce 1974, str. 122

[21] Bielenin K. „Starożytne górnictwo i hutnictwo żelaza w Górach Świętokrzyskich.” Kielce 1974, str. 98

[22] Bielenin K., Orzechowski S. „Słowo wstępne” do „50 lat badań nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim. Archeologia – Metalurgia – Edukacja” pod redakcją S.Orzechowskiego i I.Suligi , Kielce 2006, str. 10

[23] Bielenin K., „Mieczysław Radwan – inicjator badań nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim”  w „Mieczysław Radwan – w 120. rocznicę urodzin.” Pod redakcją M.Karbowniczka, Kraków 2011, str. 89

[24] Bielenin K., „Niektóre węzłowe zagadnienia starożytnego hutnictwa świętokrzyskiego” w Rocznik Świętokrzyski” Tom III, Kielce 1972, str. 230

 komentarz do artykułów w formacie pdf >>>